niedziela, 31 marca 2019

Tajemnica Sary H. - Paulina Wróbel

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Lira
 

Tajemnica Sary H.
Autor: Paulina Wróbel
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Lira
Moja ocena: 
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐★/10 


   Nie wiem, czy to właśnie ta okładka w stylu Pop Art, czy może intrygujący opis sprawił, że ta pozycja stała się moim Must Have, na liście książek do przeczytania w najbliższym czasie. I stała się jedną z najlepszych pozycji, tego miesiąca!

   Małgorzata Lindberg to kobieta, której gwiazda sławy już zgasła, a szansa na powrót jest niewielka, a nawet nikła! Gdy staje się coś niezwykłego... Marzenia, sława, i szansa pojawiają się na nowo, tylko w ciele innej kobiety. Utkana nowa rzeczywistość, jest jak bańka mydlana, która nie wiadomo kiedy może pęknąć, ale póki trwa trzeba cieszyć się nią w 200%!

   Świeży i niecodzienny pomysł, jaki przedstawiła nam pani Paulina Wróbel, był tym czego od dawna potrzebowałam. Kreacja głównej bohaterki, od samego początku oczarowuje i sprawia, że od razu czuje się do niej sympatię. A różnorodność bohaterów pozytywnych, jak i negatywnych tylko dodała pikanterii fabule. Sama koncepcja powieści przyciągała, i na szczęście nie zawiodła. Autorka wprawnie wprowadziła nas w świat show-biznesu, i ukazała walkę w dążeniu do celu, która nie zawsze była uczciwa. 

   Podchodząc do tej książki starałam się myśleć o niej, jak o kolejnym romansie, który wybije się tylko nowym pomysłem. Jednakże, wgłębiając się coraz bardziej w lekturę wiedziałam, że mój osąd był błędny. To powieść, nad którą trzeba dłużej przysiąść, nie ze względu na to, iż ciężko się ją czyta, a wręcz przeciwnie, gdyż to niebywała i wciągająca historia! Przygoda z bohaterką jest niesamowicie zabawna, pełna różnorakich sytuacji, które wprawiały mnie w śmiech, jak i niepokój. Podjęty pomysł przez autorkę o zamianie ciała, była arcyciekawa i nie mogę do tej pory uwierzyć, że ta książka jest jej debiutem! 

   Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Ale ja w to nie wierzę! Ta historia była jak zapowiedź wiosny - ciepła, choć czasami powiewała chłodem, ale i tak ostatecznie napełniła mnie pozytywną energią. Zakończenie było jak dzwonek budzika, które ostatecznie wyrwało mnie z rąk Morfeusza. Ja już ją poznałam, i wam radzę byście długo z nią nie zwlekali. A ja skrycie będę wierzyła, że autorka co do niej, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz