czwartek, 17 stycznia 2019

"Czereśnie zawsze muszą być dwie" - Magdalena Witkiewicz


Czereśnie zawsze muszą być dwie
Autor: Magdalena Witkiewicz
Ilość stron: 496
Wydawnictwo: Filia
Moja opinia: ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10


    Jako pierwszą książkę, jaką miałam zamiar przeczytać w tym roku, to właśnie z pod pióra Magdaleny Witkiewicz, gdyż chciałam 2019 rok, przywitać z książką, która mnie oczaruje i otuli jak ciepły koc. To nie pierwsza książka, jaką przeczytałam tej autorki. Pierwszą była "Pudełko z marzeniami", a drugą "Opowieść Niewiernej", którą przeczytał nawet mój chłopak😂  Musiało paść na tą książkę, bo wiedziałam, ze się nie zawiodę.

   Tym razem Pani Witkiewicz, serwuje nam bohaterkę, która niestety ma problemy, ze swoimi rówieśnikami, oraz nie się z nikim zaprzyjaźnić. Tym kimś jest Zosia Krasnopolska, która przez ostrych i wymagających rodziców, jest wciąż obserwowana w kwestii zachowania i ocen. Nie potrafi się im przeciwstawić, i myśli że nigdy tak naprawdę nie znajdzie sobie przyjaciela. Gdy tu nadarza się okazja, by pomóc pewnej staruszce w codziennościach, i oderwać się od monotonności. O dziwo, Zosia zaprzyjaźnia się ze staruszką Stefanią, która w pewnym czasie postanawia odwdzięczyć się dziewczynie, i otrzymuje od niej w spadku pewną willę w Rudzie Pabianickiej. Jednak ta okazuje się ruderą! Problemy prywatne, ze studiami, pracą i przede wszystkim sercowe, sprawiają, że ta zaczyna się wahać, by zamieszkać w tej willi... Do momentu, aż na jej drodze, ratując ją z opresji, spotyka Szymona, który sam lekko w życiu niestety nie miał, i wciąż udaje, że ogarnia swoje życie. Wszystko, dla tych dwoje zmienia się w momencie, kiedy napotykają się na drodze. Okaże się, czy będzie to dla nich dobre spotkanie, czy też nie.

   Właśnie takiej historii, potrzebowałam na powitanie tego roku! Osobiście poznałam Panią Witkiewicz, na Targach Książki w Krakowie, w tamtym roku i nie dziwię się, że jej książki mają w sobie to ciepło i balsam, na gorsze dni. Gdy od samej autorki, bije taka pozytywna energia, że nie da się nie polubić samej autorki, czym przyjemniej czyta się jej książki. Jak sama stwierdziła, do tej historii zabierała się dość długo, ale w końcu udało jej się ją skończyć, i to jak!

   To jak przedstawiła swoich bohaterów, z jaką starannością ich opisała, każdy najdrobniejszy szczególik, z taką pasją, że naprawdę pozazdrościć takiego talentu! Fabuła, i sposób narracji, jest przedstawiona w czasie rzeczywistym i przyszłym, gdzie bohaterka dodaje czasem coś od siebie, gdy podejmuje jakieś decyzje, które właśnie w taki, a nie inny sposób wpłyną na jej przyszłość, co bardzo mi się spodobało. Rzadko, spotykam się z tym, by autor w ten sposób, dawał czytelnikowi jakąś wskazówkę, czy nawet wyjawił to, co będzie działo się w dalszych przygodach naszego bohatera. 

    Tak ciepła historia, bohaterowie, których nie da się lubić, tylko aż chcę się z nimi przebywać i im pomóc, wiedząc, że to tylko książka, i nie dzieje się naprawdę, to wszystko jest opisane, że ciężko czasem, było mi zdać sobie sprawę, że te postaci, to tylko wymysł naszej autorki. Ale też i nie do końca! No właśnie! Sama autorka, jak stwierdziła czasem opisywała miejsca, i postacie, które naprawdę istniały, albo nadal istnieją. Dlatego, ta historia jest w pewien sposób magiczna, bo nawet czytelnik, nie zdaje sobie sprawę, co było tylko wymysłem, a co było prawdziwe. 

   Fabuła tej książki, nie wyróżnia się niczym, co mogliście już czytać w innych temu podobnych książkach. Ale sposób w jaki opisuje to Witkiewicz, jak wciąga, jest na pewno jedynym i wyjątkowym. W końcu nie bez parady, Witkiewicz jest nazywana, kobietą, której książki potrafią zagościć w nie jednym domu. Może nie ta, bo możliwe, że grubość tej książki, może Was przerazić i przez to nie zachęcić, by po nią sięgnąć. Dlatego, zachęcam sięgnąć po inną jej książkę, bo ma ich naprawdę wiele! I jak autorka, sama przyznała, to jej jedyna tak gruba książką, to nie będziecie mieli z tym problemu, by znaleźć jakąś krótszą. Ale jeśli, miałabym którąś polecić, to poleciłabym na pewno, jako obowiązkowo tą "Czereśnie zawsze muszą być dwie", bo wiem, że się nie zawiedziecie. Nie wiem, jak i skąd to się bierze, ale jestem tego pewna!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz